Olivia zdobywa stypendium sportowe na Uniwersytecie w Colorado. Jest twarda, wybuchowa oraz nieokiełznana. Skrywa w sobie tajemnicę, która może ją zniszczyć. Will jest trenerem żeńskiej grupy biegaczek. Po śmierci ojca porzucił marzenia o wspinaczce i zajął się rodzinną farmą. Ta dwójka nie pała do siebie sympatią, traktują się z rezerwą, lecz po jakimś czasie ich stosunek się zmienia. Will próbuje pomóc Olivii zmierzyć się z demonami przeszłości. Pomiędzy nimi budzi się pożądanie i przyciąganie, które nie daje im spokoju. Jak potoczą się ich dalsze losy? Co ukrywa Olivia? Przekonaj się sam, czytając tę książkę!
O tej pozycji słyszałam same pozytywne opinie od dnia jej premiery. Długo się na nią szykowałam i w końcu udało mi się dopaść ją w swoje ręce. Zakupiłam ją na jednej z grup facebookowych za 20 zł z wliczonymi już kosztami przesyłki. Jest to naprawdę mało! Oczywiście, egzemplarz był używany, raz przeczytany, lecz kompletnie mi to nie przeszkadza, bo jego stan jest wręcz idealny. Chciałabym jeszcze wspomnieć, że dziewczyna na okładce bardzo przypomina mi Shelley Henning, więc właśnie tak wyobrażałam sobie główną bohaterkę.
"Czuję, jakbym stała nad przepaścią, i jedyne, co mi zostaje, to skoczyć."
Pozostając przy Olivii od razu nasuwa mi się myśl, że ją polubiłam. To prawda, jest agresywna, nie potrafi panować nad emocjami, problemy rozwiązuje pięściami, ale uwielbiam jej temperament i buntowniczy charakter. Przede wszystkim nie daje sobie w kaszę dmuchać, ma sarkastyczne odzywki, którymi totalnie skradła moje serce i jest bezczelna, lecz w ten świetny sposób. Dawno tak nie wychwalałam żadnej postaci damskiej, więc Liv doliczam dodatkowe punkty. Will też jest super. Przystojny, wysportowany, i posiadający niezwykle dobre cechy osobowości. To w jaki sposób troszczył się o Olivię, sprawia, że aż się rozpływam. Zresztą, jego rodzinę również ubóstwiam. Dorothy (mama) jest kochająca, współczująca, pomocna. Tylko do rany przyłóż! Za to jego brat powalał mnie swoim zachowaniem na łopatki. Poczucie humoru na najwyższym poziomie. Do tego jego zagrywki, które sprawiały, że Will był zazdrosny, są mistrzostwem. Mamy też postacie, których nie lubi nikt, ale można było się ich spodziewać, bo są bardzo schematyczne. Przecież nie mogłoby zabraknąć zazdrosnej dziewczyny i nieprzyjemnej koleżanki z drużyny. Podoba mi się to, że nie tylko główni bohaterowie mają swoją historię, bo nawet ci epizodyczni nie są tylko papierowymi ludzikami. Mają swoją przeszłość, charakter, rolę. Przedstawienie wszystkich tych osób na piątkę z plusem. Jestem pod wrażeniem!
Jeśli chodzi o fabułę, to spodziewałam się czegoś innego. To znaczy, wydawało mi się, że będzie to zwykły romans, erotyk, jakkolwiek to nazwać. A tymczasem mamy tutaj coś o wiele ciekawszego. Dzieciństwo Olivii jest makabryczne, a my odkrywamy je kawałek po kawałku. Nie wyobrażałam sobie, że zostaną przedstawione aż tak straszne rzeczy. Czytając niektóre fragmenty, przechodziły mnie dreszcze. Kiedy poznajemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania, otwieramy buzię ze zdziwieniem. To nie jest zwykłe love story, gdzie mamy ochotę rzygać tęczą. Cała opowieść wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie.
"Coś drga w kąciku jej ust. I nagle zdaje mi się, że warto było tyle się z nią naużerać, byle tylko zobaczyć, jak prawie się uśmiecha."Wątek romantyczny został poprowadzony w roztropny sposób. Mianowicie główni bohaterowie nie rzucają się od razu sobie w ramiona, choć już od początku autorka zaznacza, że mamy do czynienia z atrakcyjnymi osobami, co Olivia i Will od razu zauważają. Jednakże najpierw wprowadzono etap nienawiści, a dopiero potem stopniowo przeradzało się to w sympatię. Ich relacja kiełkuje z każdym rozdziałem. Nie zakochują się w sobie ot tak, aby tylko rozwinąć akcję.
Kiedy zostaje nam około pięćdziesięciu stron do końca, mam wrażenie, że opisywane wydarzenia opierają się już tylko na seksie. Trochę mnie to męczyło i nudziło, ale później rozegrano też parę innych rzeczy i ostatecznie jestem usatysfakcjonowana. Tak naprawdę po sytuacji w domu brata Erin, reszta to jeden wielki epilog. Jednak nie narzekam, bo przeczytanie jednego imienia na ostatniej stronie, jakoś sprawiło, że byłam szczęśliwa, ale jednocześnie smutna. Jeśli ktoś czytał, to na pewno mnie zrozumie.
Podsumowując, "Przebudzenie Olivii" to książka godna polecenia. Spędziłam przy niej przyjemnie czas i możliwe, że nawet kiedyś do niej wrócę. Jeśli nie czytaliście tej lektury, to koniecznie się za nią zabierzcie. Na pewno nie pożałujecie! Jeśli jednak zapoznaliście się z historią Olivii i Willa, czekam na komentarze od was. Może podyskutujemy? A tymczasem do następnego 💋