09:41

„Tamte dni, tamte noce” – André Aciman | Recenzja

Hmm… Tę recenzję piszę z dość wielkim bólem serca. Naprawdę bardzo chciałam żeby to była dobra książka, żeby mnie oczarowała, pochłonęła, rozwaliła moją wrażliwość na kawałeczki i zagotowała emocjonalny rollercoaster. Niestety, to kolejna historia, która mnie zawiodła, która okazała się czymś zupełnie innym niż się spodziewałam. Pozytywnych opinii było setki. Zarówno odnośnie książki, jak i filmu. Miałam poczuć te narastające pożądanie między bohaterami, zachłysnąć się ich miłością, z niecierpliwością czekać na to, co miało się wydarzyć. Ale tak nie było. Po prostu tak nie było i jest mi z tego powodu niezwykle smutno. Nim napiszę swoje żale, nim rozpocznę swój wywód, w skrócie opowiem o czym są „Tamte dni, tamte noce”.

Nastolatek Elio spędza wakacje we Włoszech, czytając i grając na pianinie. Jego ojca, uniwersyteckiego profesora, odwiedza pracujący nad doktoratem stypendysta, Amerykanin Oliver. Elio musi oddać gościowi swój własny pokój, jest więc do niego początkowo uprzedzony, uważa go za uzurpatora i aroganta. Ten stosunek z czasem ulega zmianie, pojawia się fascynacja mężczyzną, która z każdym dniem przybiera na sile.

Przede wszystkim warto zaznaczyć, że gdyby nie opis z tyłu książki, to nie dowiedziałabym się zbyt szybko o tym, jak ma na imię główny bohater. Nie jestem pewna czy nawet zostało wspomniane w pierwszej części powieści. Nawiązując już do ów części, myślę, że ważną informacją jest podział książki. Mianowicie została ona rozdzielona na cztery części, z czego ta druga jest praktycznie połową całości. I to ten moment, w którym zaznaczam swoje niezadowolenie. Te części nie mają żadnych przerywników. To po prostu zwykły, długi tekst, który nie jest podzielony na rozdziały. Przez co po prostu lecimy z czytaniem bez żadnego przystanku. Wydarzenia zmieniają się, sytuacje następują jedna po drugiej, a my nie dostajemy żadnego wyróżnika, który mógłby dać nam znać, że to na tym zdaniu skończyliśmy ostatnio czytać. Jestem osobą, która czyta od rozdziału do rozdziału. Nigdy nie przerywam w trakcie, więc robienie tego tutaj było dla mnie po prostu irytujące. Tym bardziej, że wcześniej wspomniana część ma prawie dwieście stron. Wyobraźcie sobie jaka musiała być to dla mnie katorga.

Do „Tamte dni, tamte noce” miałam dwa podejścia, bo za pierwszym nie potrafiłam przez to przebrnąć. Autor ma dość specyficzny język i można też uznać, że stosowana przez niego narracja jest nieco niespotykana. To znaczy, pierwszoosobowa, czyli mogłoby się wydawać, że nic nadzwyczajnego, ale poprowadzona inaczej niż zwykle. Przyznam, że uznaję to za minus. Czułam wkurzenie. Nie podobało mi się zlanie wszystkiego w całość, przeskakiwanie z wątku na wątek, tak niespodziewanie. Do tego Elio, jako inteligentny nastolatek, bywał niekiedy dla mnie zbyt filozoficzny. Połączenie tego wszystkiego w całość dawało mi solidną dawkę irytacji.

„Kilka dni temu jego stopa była na mojej. Teraz nie miał dla mnie choćby jednego spojrzenia.”

Szczerze? Oczekiwałam fajerwerków. Ale ta historia mnie znudziła. Nuda krzyczała i plątała się pod nogami. Miałam ochotę rzucić tę książkę w kąt i do niej nie wracać, lecz chyba mam jakieś zapędy masochistyczne. Albo jestem bardzo wytrwała! Naprawdę, sytuacje opisywane przez głównego bohatera były dla mnie kiepskie, nie robiły na mnie większego wrażenia. Dodatkowo w niektórych momentach przechodziło mi przez myśl, że to trochę ordynarne. To, co miało wzbudzać pożądanie, zagęszczać atmosferę, dodawać dreszczyku podniecenia, było trochę odrażające. Dla tych, którzy czytali – sytuacja z brzoskwinią. Mówię temu stanowczo nie. Jakby to uściślić, wyobrażam sobie coś dorosłego, coś życiowego, a raczej określiłabym to jako dziecinne, młodzieńcze, szczenięce…

Ostatnia część książki jednak przypadła mi do gustu. Jakoś tak mnie ruszyło, ale nie na tyle, abym zmieniła całkowicie zdanie. Domyślam się, że „Tamte dni, tamte noce” mają wiele zwolenników, lecz ja do tej grupy nie należę. Jakoś nie przypadło mi do gustu. Nie wiem już czy to przez zbyt filozoficzny, może trochę zmetaforyzowany język autora, czy te nieszczęsne długie części bez przerywników, czy na dobrą sprawę bohaterowie, do których nie pałałam większą sympatią. Skumulowało się trochę tego wszystkiego. Może było tak tylko w moim przypadku, ale męczyłam się niemiłosiernie. Wręcz przymuszałam się, aby to przeczytać. Mózg mi wysiadał, jak widziałam te kolejne, niekończące się opisy. Ileż można!

4/10

Tym akcentem żegnam się z Wami. Czytaliście twórczość André Aciman?

Trzymajcie się ciepło, do następnego! 💜

13 komentarzy:

  1. Od bardzo dawna przymierzam się do przeczytania tej książki, ale ani do powieści, ani do filmu szczególnie mnie nie ciągnie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mnie do filmu jeszcze trochę tak... Czuję, że bardziej mi się spodoba niż książka.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ściągnęłam ją o swojej biblioteczki właśnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wokół tej książki od dawna jest dużo hałasu, jednak jakoś mnie do niej nie ciągnie zbytnio. Może kiedyś z ciekawości po nią sięgnę, ale raczej nieprędko ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W przyszłości chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiele słyszałam o tej książce i mam zamiar ją przeczytać w niedalekiej przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie również bardzo rozczarowała :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widocznie zbyt przereklamowana pozycja :)lubię gdy treść dzielona jest na rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  8. Słyszałam o niej, ale mnie kompletnie nie ciągnie do tego tytułu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze o niej słyszę, ale nie planuje 😁

    OdpowiedzUsuń
  10. Zarówno książka, jak i ekranizacja jeszcze przede mną. Kiedyś nadrobię i przekonam się czy było warto czy nie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ciągnie mnie do tej książki ;)

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię, drogi czytelniku! Jeśli trafiłeś na mój post i postanowiłeś go przeczytać, proszę o zostawienie jakiegokolwiek znaku po sobie. Każdy komentarz daje mi ogromną motywację do dalszej pracy. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za poświęcony czas :)

Copyright © OD KSIĄŻKI STRONY , Blogger