właśnie rozpoczął się kwiecień, a mi nawet nie udało się podsumować lutego. Dlatego postanowiłam połączyć dwa miesiące ze sobą, aby wszystko miało ręce oraz nogi. Poza tym w lutym udało mi się przeczytać zaledwie trzy książki, więc robienie osobnej notki byłoby po prostu bez sensu. A tak przynajmniej mogę wam opowiedzieć o ośmiu ciekawych pozycjach. Życzę miłego czytania 😁
Od razu uprzedzam, że jeśli chcecie poznać szerszą recenzję danej książki, wystarczy wejść w jej tytuł. Jednak nie przedłużajmy już. Na pierwszy ogień pójdzie "Okrutna pieśń" Victorii Schwab, która jest rozpoczęciem dylogii (przynajmniej takie plotki obiły mi się o uszy). Lektura spodobała mi się. Urzekł mnie świat przedstawiony, bowiem został skonstruowany bardzo dobrze. Kreacja głównych bohaterów również na wysokim poziomie. Polecam. Następnie zabrałam się za "Dotyk Julii" Tahereh Mafi, ale nie mogę powiedzieć, że byłam zadowolona. Pomysł może i był w porządku, ale gorzej z wykonaniem. Większość rozdziałów niezwykle mnie nudziła. Niestety, ale rozczarowałam się. Na szczęście "Moja lady Jane" trzech autorek-koleżanek uratowała sytuację. Nie nazwałabym tego wybitnym dziełem, ale parę razy się uśmiechnęłam czy roześmiałam. Ciekawa historia, lecz nie dla wszystkich. Spodziewałam się czegoś złego, a dostałam coś zupełnie przeciwnego. Na tym zakończył się luty, a rozpoczął marzec. Przez ponad połowę miesiąca nie tknęłam ani jednej książki, lecz później mi się odmieniło i sięgałam po wiele pozycji. "Z otchłani" Martyny Senator skasowało niechęć do czytania. Jestem za to wdzięczna! Tutaj zdecydowanie polecam, gdyż drugi tom spodobał mi się bardziej od "Z popiołów". Współczesna opowieść miłosna. Inaczej tego określić się nie da. Zaraz potem pojawiła się na horyzoncie "Cesarzowa kart" Kresley Cole. Uważam, że ta pozycja jest odrobinę specyficzna i początek nie każdemu może się spodobać. Później jest dużo lepiej. Poruszamy rzadko spotykany temat, czyli postaci z kart Tarota. Mogę polecić, ale ręki nie dam sobie uciąć, że akurat wam przypadnie do gustu. Nadszedł czas na najlepszą książkę w tym podsumowaniu, czyli "It ends with us" Colleen Hoover, która oczarowała mnie od pierwszej strony. Zachęcam do zapoznania się z treścią, ale bez czytania opisu z tyłu okładki. Nie potrafię powiedzieć ani jednego złego słowa na tę lekturę. Teraz przechodzimy do "Czasu Żniw" Samanthy Shannon. TO. BYŁO. GENIALNE. Świetna fantastyka, świetny pomysł, świetni bohaterowie. Wszystko było świetne. Ostrzegam, że wstęp trudny do zrozumienia, ale później płynie się w tej historii. I ostatnia książka to "Dwór cierni i róż" Sarah J. Maas, której nie udało mi się jeszcze zrecenzować. Niedługo powinien pojawić się post na ten temat. Wyczekujcie!
Tym sposobem zbliżamy się do nowego punktu, czyli przedstawienia książek, które udało mi się zakupić w danym miesiącu (w tym przypadku dwóch miesięcy). Nie jest ich wiele, a kilka z nich doczekało się już swojej recenzji. Mam tutaj na myśli "Cesarzową kart", "It ends with us", "Z otchłani" i "Czas żniw". Oprócz tego na mojej półce zagościły takie pozycje jak:
- "Promyczek" Kim Holden
- "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" Kirsty Moseley
- "Zakon mimów" Samantha Shannon
- "Egomaniac" Vi Keeland
- "Wetern" Katy Regnery
Jeśli chodzi o seriale, które obejrzałam w tym okresie, to mogę się trochę pochwalić. Przede wszystkim "Once upon a time". Przebrnęłam przez ponad trzy sezony, dlatego teraz znajduję się gdzieś w połowie czwartego. Aktualnie moje zainteresowanie spadło, ale często miewam takie kryzysy. Co mogę powiedzieć? Podoba mi się. Nie jakoś szczególnie, ale tamten świat bardzo mnie urzekł. Uwielbiam baśnie, a połączenie ich wszystkich w jedno, to coś pięknego. Ruszyłam także z "Czarodziejkami", ale tylko kilka odcinków, więc praktycznie nadal stoję w miejscu. Pokusiłam się o pilota "Glee", lecz nie wiem jak to się dalej potoczy i czy będę kontynuować. Nowym serialem, który niedawno się pojawił jest "Life sentence". Szczerze? Oglądam, bo występuje w nim Lucy Hale (dla mnie to na zawsze będzie Aria), ale szału nie ma. Fabuła wydaje się ciekawa, ale początek nie urzekł mnie zbyt mocno. Mamy historię dziewczyny, która pokonuje raka. Kiedy dowiaduje się, że jej życiu nie zagraża już choroba, wydaje się, że to koniec nieprzyjemności dla Stelli. Na jej nieszczęście okazuje się, że przez te wszystkie lata jej rodzina, przyjaciele i ukochany przed nią grali, gdyż wiedzieli, iż niedługo umrze, a chcieli by było idealnie. Tym sposobem odkrywamy, że rodzice Stelli mają problemy, tata wpadł w długi, mama umawia się z dziewczyną, chłopak nigdy nie mówił jej o sobie prawdy, a rodzeństwo... Tutaj musicie się przekonać sami! Mam nadzieję, że serial niedługo się rozkręci.
Na tym zakończymy dzisiejszy post. Czy podoba wam się taka forma podsumowania? Czy dodalibyście coś, czy może odjęlibyście? Dajcie znać! A tymczasem do następnego 💘
Bardzo dobre wyniki i równie ciekawe podsumowanie. Gratuluję i pozdrawiam. 😊
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu oglądałam zwiastun serialu Life sentence i mnie zainteresował, ale nie wiedziałam że już jest. Nawet trochę o nim zapomniałam :| ale zerknę w wolnym czasie. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę Hoover i podobała mi się :)
OdpowiedzUsuńPrzy "Mojej lady Jane" też czasami się uśmiechnęłam :)
No i "Promyczka" też ostatnio nabyłam.
Twoje przygody z serialami brzmią tak kusząco, że już nie mogę się doczekać aż minie maj, przeminą matury i będę hulać na całego: serial, książka i nic więcej! :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Promyczka - warto czy nie warto. Także czekam na recenzję! :)
I obserwuję z przyjemnością!
NaD okładkę :)
Gratuluję przeczytanych książek!
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie serialem Life Sentence. Myślę, że oglądnę!
POCZYTAJ ZE MNĄ!
Próbowałam niedawno wrócić do "Czarodziejek"... ale szczerze mówiąc, jakoś mi to nie wyszło xD Chyba wolę swoje wspomnienia z dzieciństwa o tym serialu, niż sam serial :)
OdpowiedzUsuńSporo z tych pozycji kojarzę. A Hoover rzeczywiście robi coś świetnego!
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)
No muszę powiedzieć, że się naczytałaś moja droga :) Ja "Dotyk Julii" i wszystkie inne części czytałam sto lat temu i wtedy muszę przyznać że całkiem mi się to podobało... Ale moja dorosła JA się do tego nie przyznaje bo z perspektywy czas stwierdzam że ta seria była strasznie grafomańska a Julia był KOSZMARNĄ bohaterką.
OdpowiedzUsuńZa to "Moja Lady Jane" bardzo mi się podobała i nie mogę doczekać się kolejnej ksiązki w tej serii o Jane - tym razem będzie to moja ukochana Jane Eyre <3
Nie czytałam jeszcze " dotyku Julii", ale jestem go strasznie ciekawa!
OdpowiedzUsuńSuper podsumowanie przede mną jeszcze dwory i czas żniw ♥
Świetne podsumowanie! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńMnie "promyczek" rozwalił na łopatki - co tu dużo mówić :D. Ciekawa jestem It ends with us, bo ma mnóstwo pozytywnych opinii, ale jej lektura ciągle przede mną. Jednak mam ją już w swojej biblioteczce! Seriali nie oglądam zbyt wielu. Mam dwa ulubione i na tym na razie poprzestaje. :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że It end with us tak cię oczarowało, to cudowna książka :)
OdpowiedzUsuńA gdzie oglądasz Once Upon a Time? Ja aktualnie "Grimm" - fajny serial, polecam. Widzę dużo książek, które sama chciałabym przeczytać <3 i moje kochane "It ends with us" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Na alltube. O "Grimm" słyszałam i mam w planach :)
UsuńZestawienie książek jest imponujące, ale szczerze bardziej zaciekawił mnie ten serial z Lucy Hale, bo też ją lubię i chcę go zobaczyć :D
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/przedpremierowo-nie-wszystko-stracone.html
"It ends with us" najlepsza ♥
OdpowiedzUsuńŻyczę równie zaczytanego kwietnia :)
"Czas żniw" przede mną, ale zdecydowanie planuję przeczytać. ;) Podobnie poluję na "Okrutną pieśń", ale zobaczymy co z tego wyniknie. Gratuluję obfitej literatury, wielu jak widzę udanych pozycji czytelniczych i życzę kolejnych! ;)
OdpowiedzUsuń